Powolne odtajnianie szafy Lesiaka

Prokuratura zapowiada odtajnienie do 18 października wszystkich 30 tomów akt w sprawie inwigilacji prawicy. W najbliższych dniach do sądu dotrze wykaz dokumentów z 16 już odtajnionych tomów. Nie wiadomo jednak, czy w związku z tym proces Jana Lesiaka, na którym 25 października ma zeznawać prezydent Lech Kaczyński, będzie już jawny.

Jeśli sąd zgodzi się na upublicznienie akt, dziennikarze będą mogli przeczytać m.in. o sprawie porwania Moniki Kern, córki wicemarszałka Sejmu z PC, i o romansach z politykami i kontaktach z UOP Anastazji Potockiej. W aktach są też informacje o tym, jak UOP zrywał plakaty w rocznicę obalenia rządu Olszewskiego, stenogramy z posiedzeń rządu z początku lat 90., podczas których mówiono o radykalnych działaniach prawicy i Samoobrony. Jawna stanie się też sprawa korupcyjna Wojciecha Dobrzyńskiego, dyrektora sejmowego Biura Porozumienia Centrum, oraz wszystko, co wiadomo o sfałszowaniu lojalki Jarosława Kaczyńskiego, m.in. na podstawie przegranego przez "Nie" procesu cywilnego w tej sprawie. Tygodnik opublikował fałszywkę, a w sądzie autor tekstu Marek Barański potrafił podać tylko portret pamięciowy człowieka, który mu ją miał dostarczyć.

Gdy wszystkie dokumenty trafią do sądu, będą "na 99 proc." udostępnione dziennikarzom obiecuje rzecznik sądu okręgowego sędzia Wojciech Małek. Sąd może także odtajnić ostatnie przesłuchania, m.in. premiera Jarosława Kaczyńskiego, który jako jeden z pokrzywdzonych polityków prawicy już zeznawał. A mówił m.in. o przypadkach zamachów na jego życie i zdrowie przebijaniu opon, uszkadzaniu kół, straszeniu negatywnymi publikacjami.