Ojciec mikrokredytów

Mohammad Junus, profesor ekonomii, uznał, że nawet drobne pożyczki dla ludzi ubogich dają im szansę na uniknięcie śmierci głodowej. Banki komercyjne nie chciały pożyczać biedocie drobnych kwot, uznając, że jest to zbyt kosztowne i ryzykowne. Dlatego trzydzieści lat temu Junus postanowił założyć Grameen Bank. Rozpoczął działalność od pożyczania niewielkich sum, równowartości około 20 dolarów.

Klientkami banku były głównie kobiety. Kredyt pozwalał im na zakup np. używanej maszyny do szycia, dzięki której mogły pracować i wyżywić rodzinę. I tak zostało do dziś. Nadal 97 proc. kredytów Grameen udziela właśnie kobietom. Na stronie internetowej założyciel banku wyjaśnia różnicę między jego instytucją a firmami komercyjnymi: "Tradycyjne banki należą zwykle do bogatych mężczyzn. Grameen Bank należy do biednych kobiet. Głównym celem tradycyjnych banków jest maksymalizacja zysków. Zadaniem Grameen Banku jest dostarczanie usług finansowych ludziom ubogim, głównie kobietom, po to, by mogły walczyć z biedą".

Eksperci podkreślają, że w Grameen Banku prawie nie ma niespłaconych kredytów, co jest bolączką wielu innych banków. Spłatę zadłużenia rozkłada się na drobne cotygodniowe raty. Bank prawie nie ma oddziałów w miastach. Ponad dwa tysiące placówek znajduje się w wioskach Bangladeszu. Znajomi profesora Junusa podkreślają, że chociaż słynie z dobroczynności nigdy nie wręcza pieniędzy żebrakom. - Jego motto, to pomaganie tym, którzy sami sobie chcą pomóc -mówią.