Kampania wizerunkowa zamiast programowej

Kampanie są coraz bardziej profesjonalne, używa się nowoczesnych narzędzi komunikacji: billboardy, citylighty to już standard. Brakuje jednak długofalowej strategii, którą w realiach polskich trudno budować, bo wszystko się zmienia. W efekcie kampanie są w znacznym stopniu oderwane od problematyki lokalnej.

Charakterystyczne jest też to, że na zewnątrz kampania wygląda profesjonalnie, bo często widzimy rezultaty działania wynajętych zewnętrznych agencji, ale od środka najczęściej jest chaotyczna i nieprzemyślana. Sztaby wyborcze nie szkolą dostatecznie dobrze pracowników. Osoby zajmujące się marketingiem mają aspiracje polityczne i często same kandydują w wyborach. W porównaniu z Wielką Brytanią, gdzie obserwowałem kampanie, u nas dopiero powstają zalążki profesjonalnych zespołów w sztabach, zajmujących się np. analizą badań opinii publicznej, budowaniem na ich podstawie długofalowej strategii partyjnej, która z kolei na czas wyborów staje się strategią wyborczą. Być może wynika to z polskiej specyfiki, gdzie trudno planować na rok czy dwa lata, jeśli nie można zaplanować najbliższego tygodnia.

Kampania samorządowa zostanie przyćmiona przez bieżącą politykę. Będzie dotyczyła spraw, które z samorządem mają niewiele wspólnego. Będzie to więc kampania wizerunkowa, jak np. prezydencka. Samorządowa powinna być raczej kampanią programową, a nie starciem wizerunków partii czy liderów krajowych.

Sergiusz Trzeciak jest konsultantem politycznym, prezesem Instytutu Sobieskiego