Przeznaczenie Liberadzkiego

Podczas walk Francuzów z Republiką Wenecką doszło do wymordowania w Wielkanoc 1797 roku przez mieszkańców Werony rannych żołnierzy francuskich leżących w szpitalu. Reszta żołnierzy schroniła się w zamku. Jak pisał Cyprian Godebski, oficer Legionów, odsiecz była, kilkakrotnie odpierana, ale Klemens Liberadzki " wicebrygadier niegdyś wojsk polskich" (był uczestnikiem powstania kościuszkowskiego), poprosił o danie broni czterystu Polakom przybyłym właśnie do Legionów. Wraz z żołnierzami lombardzkimi i francuskimi "przymusza Weronę do poddania się i śmiertelnymi blizny przypłaca zwycięstwo". Generał Dąbrowski wspominał, że Liberadzki prowadził szturm na mury miasta i podczas walki został śmiertelnie, jak się miało okazać, ranny. Historyk Marian Kukiel podaje, że Liberadzki, związany z grupą mistyków, otrzymał od jednego z jej członków ostrzeżenie, by nie zaciągał się do Legionów, ponieważ zginie od pierwszej kuli. W epitafium, jakie ułożył Godebski w "Grenadierze-filozofie", mówi on o Liberadzkim jako o rycerzu "co odwagą w swej ojczyźnie słynął/Walcząc mężnie za swoją, za cudzą tu zginął.