Wątpliwa niezależność

>Asesorzy są w dużym stopniu uzależnieni przy podejmowaniu decyzji procesowych od swoich sędziów opiekunów. Wszak od ich podpisu zależy cała przyszłość zawodowa asesora. Silny jest też wpływ ministra sprawiedliwości. Boją się przede wszystkim wydawać wyroki uniewinniające; jeśli nie są przekonani o winie (dowody są słabe), wydają łagodny wyrok, wiedząc, że zawsze oskarżony może wnieść apelację albo sobie odpuści. Niejako automatycznie orzekają areszty na wnioski prokuratorów, a z drugiej strony boją się uchylać już stosowane środki, zwłaszcza orzeczone przez "pełnoprawnego" sędziego. Pewnie nie wszyscy tak postępują, ale wielu.

Tomasz G., aplikant

>Nigdy nie osiągniemy 100 proc. niezależności, a za dążenie do ideału zapłacimy my (asesorzy), bo nikt nie mówi, co się stanie z ludźmi, którzy poświęcili kilka lat życia na pracę w sądzie, a teraz powie się im: dziękujemy. Jeśli po aplikacji i kilku latach asesury nie uzyskamy nominacji, to nie będziemy mieli nic, bo w aktualnym stanie prawnym nie można wpisać się na listę adwokatów, radców czy notariuszy.

m.p. (nazwiska znane redakcji)