Paragraf 24

W polskim Sejmie dziś mówi się o zmianach wyłącznie w ustępie 2b artykułu 24 ustawy o prawie autorskim. Problem sprowadza się do tego, czy słuchanie radia polepsza atmosferę i powoduje wzrost obrotów firmy, kto ma to udowodnić i kiedy firmy muszą płacić z tego powodu autorom i producentom. Poniżej cytaty pochodzące ze stenogramu z posiedzenia sejmowych komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Rozwoju Przedsiębiorczości z 21 września br.

Henryk Kuźniak (Zaiks): W imieniu moich kolegów twórców, kompozytorów, autorów tekstów, reżyserów, chciałbym powiedzieć, że rozmawiamy o ustawie, która daje nam przeżyć. Gdyby nie ta ustawa, to musielibyśmy np. zmywać naczynia.

Poseł Michał Wójcik ( PiS): Kiedyś chodziłem do szkoły muzycznej, muzyka jest mi bardzo bliska i szanuję twórców kultury. Bardzo bliska jest mi również ochrona własności intelektualnej. Chciałbym zapytać pana Henryka Kuźniaka o to, czy wybiera fryzjera ze względu na to, jaka tam jest grana muzyka, np. klasyczna lub inna? (...) W szczególności w takich zakładach, jak fryzjerski, szewski czy kosmetyczny korzystanie z utworów ma charakter osobistego użytku, służąc potrzebom duchowym przedsiębiorcy lub pracowników. (...) Na marginesie powiem, że do fryzjera chodzę po to, żeby się strzyc, a nie po to, by słuchać muzyki.

Prof. Jan Błeszyński: Muszę powiedzieć, że raczej unikałbym fryzjera, który trzymając w ręku brzytwę, słucha radia.

Poseł Michał Wójcik ( PiS): Zapewne pan profesor zgodzi się ze mną w tej kwestii. Jak fryzjer ma udowodnić, że nie ma korzyści majątkowej z muzyki, płynącej z radyjka, które stało przy jego stanowisku pracy?

Witold Kołodziejski (Zaiks): Uważam za całkowicie racjonalne to, by poczekać do pewnego generalnego unormowania ustawy o prawie autorskim. Do tej pory była nowelizowana sześcio- lub siedmiokrotnie. Fragmentami jest zupełnie nieczytelna, a dalsze próby fragmentarycznej nowelizacji jedynie pogorszą stan nasilającej się niejasności prawnej.