Winny polityczny stan podgorączkowy

Kampania samorządowa w ostatnich dniach trochę się rozkręca, ale rzeczywiście dotąd była dosyć niemrawa. Powodów jest kilka. Po pierwsze, mamy w Polsce do czynienia z sytuacją podwyższonej temperatury sporu politycznego. Zwykle temperatura ta wzrasta w okresie przedwyborczym, w ostatnich miesiącach stan podgorączkowy utrzymuje się stale. Ludzie są tym zmęczeni, więc wpływa to na kampanię. Poza tym kampania samorządowa podporządkowana jest sporowi politycznemu o charakterze ogólnokrajowym. Podobne zjawisko można było zaobserwować podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych, które toczyły się w cieniu sporu o prezydenta. W tym roku nie ma równocześnie innych wyborów, ale przez wiele tygodni nie były wykluczone przedterminowe wybory parlamentarne. To powodowało, że cały czas toczyła się ostra rywalizacja polityczna.

Kampania została też zdeterminowana przez strategię wydawania pieniędzy. Partie nie miały ich za dużo, więc podjęły decyzję, że będą je wydawać w ostatniej chwili. Powodem słabości kampanii mogło być też to, że termin wyborów był do niedawna uzależniony od werdyktu Trybunału Konstytucyjnego.