Czy ograniczać prawa wykonawców
Tak

Gorąco popieram radykalne uproszczenie procedur przetargowych. Od lat pozyskuję zamówienia w trybie przetargów, na co zarówno ja, jak i zamawiający tracimy mnóstwo czasu. Pracuję głównie dla samorządów gminnych, wykonując projekty miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Burmistrzowie i wójtowie boją się przetargów. Najczęściej nie uwzględniają one innych aspektów niż cena i termin realizacji, dlatego wygrywa najtańszy i najmniej staranny. Efekty są często takie, że plan zamiast ułatwić szybkie wydawanie pozwoleń na budowę, utrudnia lub wręcz uniemożliwia ich pozyskiwanie.

Anna Wieczorek, urbanista, architekt

Trzeba wreszcie skończyć z przekonaniem, że każdy urzędnik to złodziej. Raz zarzuca się nam, że ustawiamy przetargi, później słyszymy pretensję, że przepadły pieniądze, bo nie potrafiliśmy ich wydać.

Urzędnik jednostki samorządowej

Nie

Zajmuję się zawodowo zamówieniami publicznymi od dziesięciu lat i przez cały ten okres nauczyłem się jednego zamawiający w Polsce nie dorośli do tego, aby dawać im taki przywilej, jakim jest zakaz wnoszenia odwołań. Moim zdaniem powinno się powrócić do systemu, który gwarantował wnoszenie środków odwoławczych i skarg do sądów poniżej kwoty 60 tys. euro, nie mówiąc już o kwotach poniżej 137 tys. czy 211 tys. euro. Już z oburzeniem spoglądam napoczynania niektórych zamawiających, którzy ustawiają przetargi.

Sławomir Kanik

Automatyczne przeniesienie progów unijnych do PZP bez uwzględniania polskich realiów może przynieść negatywne skutki. Powód przeciętnie Polacy zarabiają dużo mniej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Wprowadzenie procedur maksymalnie uproszonych dla zamówień o wartości do około 600 tys. zł netto bez możliwości dochodzenia swoich praw przez wykonawcę przed arbitrażem i sądem może wypaczyć rynek zamówień publicznych. Dla niejednej małej lub średniej firmy pozyskanie zamówienia o takiej wartości stanowi istotną część rocznego obrotu lub nawet cały.

Andrzej Marcinkowski