Biskupi nie chcą zmian

Żadnych poważnych zmian w sprawie celibatu nie będzie, bo być nie może. Wystarczy przypomnieć, co działo się podczas ostatniego synodu w Watykanie w październiku ubiegłego roku. Za sformułowaniem "Potwierdzamy wagę nieocenionego daru celibatu" głosowało 220 biskupów. Przeciw było zaledwie 28. Propozycję, by wyświęcać doświadczonych żonatych mężczyzn ( viri probati) tam, gdzie brakuje księży, uznano za "drogę, którą iść nie należy". Biskupi żadnych zmian sobie nie życzą i trudno się spodziewać, żeby papież pracujący teraz nad postsynodalną adhortacją apostolską zawarł w niej inne wnioski. Oczywiście jakichś drobnych zmian, uproszczeń procedur, ustępstw na rzecz owdowiałych księży można się spodziewać. Wydaje się jednak, że dyskutowano głównie o żeniących się księżach i radzono, jak temu zapobiec. To dla Kościoła problem. Inaczej papież nie zwoływałby spotkania najwyższego szczebla, trzeciego w czasie tego pontyfikatu. Oczywiście 150 tysięcy żonatych księży, o których wspomina w liście do papieża Milingo, to liczba niepoważna, jeśli wziąć pod uwagę, że wszystkich księży jest trochę ponad 400 tysięcy. W pojawiające się spekulacje, że Watykan obawia się schizmy ze strony zwolenników Milingo, nie wierzę, bo Milingo trudno traktować poważnie.

David Willey, komentator i korespondent BBC w Watykanie, pisarz