Biegli badają okoliczności wybuchu w Halembie

Prokuratorzy z Gliwic nikomu na razie nie postawili zarzutów w sprawie śmierci górników z Halemby. Śledztwo toczy się "w sprawie", a nie "przeciwko". Od kilku dni jest gotowy jego plan. Kiedy i komu będą postawione zarzuty, zależy od zeznań świadków oraz od informacji uzyskanych z analizy dokumentów. Głównymi świadkami będą górnicy, którzy ocaleli z katastrofy lub pracowali w tym miejscu wcześniej oraz pracownicy nadzoru górniczego i dyrekcji kopalni. Prokuratorzy nie ukrywają, że śledztwo jest skomplikowane i potrwa co najmniej kilka miesięcy. Powołano kilkunastu biegłych. Śledczy chcą przede wszystkimwyjaśnić: Dlaczego doszło do wybuchu? Czy decyzja o demontażu urządzeń w niebezpiecznym chodniku była uzasadniona? Dlaczego roboty wykonywała spółka zewnętrzna, a nie specjaliści z kopalni? Sprawdzone zostaną także szczegóły przetargu na roboty w kopalni Halemba, który wygrała firma MARD. Z naszych informacji wynika, że śledczy chcą badać hipotezę o możliwym wątku korupcyjnym. Prokuratorzy będą także próbowali rozwikłać tajniki "węglowej ośmiornicy", czyli sieci nieformalnych, często rodzinnych, powiązań pomiędzy kierownictwem śląskich kopalni a spółkami, które z nimi prowadzą interesy.