Jak pozyskać kapitał
Wojciech Czernecki, zarządzający spółką Nokaut.pl

Szukaliśmy funduszu, który byłby zainteresowany naszym projektem. Jako firma dopiero startująca na rynku nie otrzymalibyśmy kredytu, ponieważ banki wymagają, aby działalność była prowadzona przynajmniej przez rok. Mieliśmy dobrą koncepcję na biznes. Chcieliśmy stworzyć w Internecie porównywarki cen. Wiedzieliśmy, że na zachodzie tego typu działalność jest bardzo popularna i dochodowa. Przygotowanie biznesplanu zajęło nam kilka tygodni. Oszacowaliśmy przyszłe wyniki firmy, badając zachodni rynek porównywarek i odnosząc te dane do polskich realiów. Naszą koncepcję zaprezentowaliśmy kilku funduszom. Po spotkaniach ostatecznie zdecydowaliśmy się kontynuować rozmowy tylko z jednym. Inwestorzy oprócz dobrego pomysłu na biznes biorą pod uwagę kompetencje założycieli danej firmy. Ja i mój wspólnik zostaliśmy dobrze ocenieni. Wcześniej pracowaliśmy w firmach e-commerce, więc pomysł wynikał wprost z naszych doświadczeń zawodowych, co ograniczało ryzyko niepowodzenia. Dlatego udało nam się przekonać do niego inwestorów. Fundusz objął 30 proc. udziałów w spółce i powołał ją do życia. Dofinansował nas dosyć dużą kwotą jak na tego typu przedsięwzięcie. Nie mogę ujawnić jej wysokości, ale była to suma mniejsza niż 3 mln euro. Główną zaletą współpracy z funduszem nie są jednak pieniądze, tylko pomoc w bieżącym zarządzaniu firmą oraz dostęp do kontaktów biznesowych. Dzięki temu nasza firma ma szanse szybko się rozwijać. Spółka Nokaut.pl istnieje na rynku już od roku.

Marcin Łukasiewicz, dyrektor handlowy spółki Aero

O dofinansowanie naszej firmy zabiegaliśmy pięć lat. Szukaliśmy inwestorów indywidualnych, rozmawialiśmy także z funduszami venture capital. Jednak fundusze wolą inwestować w przedsiębiorstwa, które osiągają już sukcesy, a kapitał jest im potrzebny do dalszej ekspansji. Inwestorzy VC niechętnie patrzą na nowatorskie projekty na wczesnym etapie rozwoju, które wymagają dokapitalizowania stosunkowo niewielką kwotą. Dopiero w tym roku udało się nam pozyskać od spółki inwestycyjnej 5 mln zł. Gdybyśmy nie zdobyli tych środków, groziłoby nam bankructwo, choć byliśmy pewni, że mamy szansę na sukces. Jedyną barierą był brak kapitału. Zajmujemy się produkcją lekkich samolotów szkoleniowych skonstruowanych według naszych projektów. Zdobyliśmy wszelkie certyfikaty, które umożliwiają sprzedaż maszyn szkołom lotniczym na całym świecie. Pierwsi klienci wystawili naszym samolotom bardzo dobrą opinię. Obliczyliśmy, że próg rentowności osiągniemy przy sprzedaży 20 sztuk rocznie. Natomiast w ciągu roku mogliśmy wyprodukować tylko kilka samolotów, bo brakowało nam kapitału obrotowego. Poza tym bardzo wysokie były jednostkowe koszty produkcji. Materiały można kupić tylko w hurtowych ilościach, np. od 500 kg, co starcza na 10 - 20 samolotów. Stąd przychody z naszej działalności nie pokrywały nawet kosztów. Natomiast przy produkcji kilkudziesięciu samolotów można już racjonalnie zaplanować zakup surowców. W przyszłym roku zamierzamy sprzedać 70 maszyn, a już dzisiaj mamy wstępne zamówienia na 40 sztuk. Planujemy uruchomić w Mielcu nowy zakład produkcyjny. Dopływ kapitału uwiarygodnił naszą spółkę w oczach klientów, którzy chcą mieć pewność, że firma nie zbankrutuje i przez cały okres użytkowania maszyn będzie zapewniać serwis.