Jakie popełniamy błędy

Zanim klient zwróci się do projektanta, powinien przemyśleć kilka kwestii. Na przykład: jakich klientów będzie obsługiwał sklep, ile osób będzie w nim pracowało, jak będzie eksponowany towar i podobne szczegóły.

- Jest mnóstwo detali, które trzeba wziąć pod uwagę, zabierając się za aranżowanie przestrzeni lokalu handlowego - uważa Jolanta Smolarska z jmsSTUDIO.

- Właściciel często ma własną wizję, jaki obraz swojej firmy chce przekazać na zewnątrz. Wizerunek firmy prawniczej będzie inny niż agencji reklamowej. Ta pierwsza będzie chciała podkreślić swoją solidność, stabilność, prestiż. Druga z pewnością zechce wyeksponować kreatywność, a więc jej wnętrze będzie oryginalne, niepowtarzalne. Inną wizję przestrzeni będzie miała firma informatyczna - mówi Zbigniew Kostrzewa z JMP Service.

Częstym błędem, jaki popełniają właściciele sklepów, jest chęć pokazania dużej liczby produktów na bardzo małej przestrzeni, pewnie po to, by pochwalić się wielkością oferty. Efekt - towary są ściśnięte tak, że żadnego dobrze nie widać.

- Staramy się uświadomić klientom, że nie zawsze warto pokazać wszystko. Lepiej niech będzie tegomniej, a dobrze wyeksponowane - mówi Jolanta Smolarska.

- Niektórzy na wszystkim próbują oszczędzać. A potem po roku, choć okres amortyzacji sklepu powinien wynosić ok. trzech lat, różne rzeczy trzeba wymieniać, bo się popsuły lub zniszczyły. Właściciele nie uwzględniają tego, że w obiekcie handlowym, zwłaszcza takim, gdzie jest bardzo duży ruch, wszystko zużywa się dużo szybciej. Warto więc stosować materiały i sprzęty wysokiej jakości - mówi Łukasz Derlacki z ARS Retail Solutions.

Bywa też, że wszystko jest już niemal gotowe: ściany pomalowane, stoją meble, wiszą lampy i dopiero wtedy prosi się projektanta, by coś doradził. Za późno. - Trzeba się za to zabrać wcześniej, zwłaszcza że proces projektowania trochę trwa. Nie da się zaproponować nic sensownego od ręki - przestrzega Jolanta Smolarska.

- Firmy często zmieniają siedzibę, robią remont w wakacje lub przed świętami, gdyż ich szefom wydaje się, że to najlepszy okres. Tymczasem jest odwrotnie. Jest to najgorszy czas na zamawianie materiałów, bo wtedy firmy produkcyjne robią sobie przerwy - mówi Zbigniew Kostrzewa.