Irak i Izrael niezadowolone, Syria się cieszy

W proteście przeciwko raportowi Bakera na ulice irackiego Kirkuku wyszło wczoraj około 1500 osób. Wiele z nich niosło plakaty z napisem ""Nie" dla Bakera". Kilka dni wcześniej prezydent Iraku Dżalal Talabani otwarcie skrytykował raport. Uznał, że rekomendacje Jamesa Bakera są niesprawiedliwe. - Ten raport zawiera bardzo niebezpieczne punkty, które podważają suwerenność Iraku oraz jego konstytucję - oświadczył. Nie podoba mu się m.in. punkt mówiący o powrocie do polityki zwolenników partii BAAS Saddama Husajna. Talabani zapowiedział, że iracki rząd zamierza wysłać list do prezydenta USA, by przedstawić swoje racje.

Raport spodobał się natomiast w Syrii. Tamtejsze MSZ uznało go za dokument pozytywny. Izrael, którego raport również dotyczy, uważa, że rekomendacje Bakera to wyłącznie amerykańska sprawa. - Trzeba go zignorować. Ministrowie powinni unikać dyskusji na ten temat - stwierdził izraelski premier Ehud Olmert.

Tymczasem sam Bush może nie posłuchać wniosków z raportu. Według telewizji Fox News, rozpatruje on wysłanie do Iraku dodatkowych 10-20 tysięcy żołnierzy.