Życie po życiu

Nie chcę naciskać, więc nie dążę do spotkania z Agatą. Wiem, że to nie jest impuls, że ona długo myślała nad tą decyzją. Rozmawialiśmy już wcześniej na ten temat. Nie czuła się na siłach walczyć z najlepszymi, twierdziła, że jest zmęczona kontuzjami, ustawiczną walką nie ze sztangą, tylko z bólem. Chciała być w porządku w stosunku do mnie i wycofała się wcześniej. Szanuję jej decyzję, ale uważam, że jest w stanie wytrwać do Pekinu i zdobyć tam medal. Kiedy kontuzjedokuczają, nie jest to ani łatwe, ani miłe, ale program treningowy byłaby w stanie zrealizować. Jestem przekonany, że medal olimpijski byłby w jej zasięgu. Kto wie, może nawet srebrny. Kiedyś ją namawiałem, by była cierpliwa, nie rezygnowała, teraz czekam. Jeśli będzie taka potrzeba, pomogę jej w życiu pozasportowym, tego może być pewna. Ale wciąż mam odrobinę nadziei, że kiedy już spróbuje życia gdzie indziej, to wróci. Bo do tego drugiego życia nie jest jeszcze przygotowana. j.p.