Po kontrowersyjnym holenderskim programie

ROBERT BIEDROŃ, prezes Kampanii przeciw Homofobii
Piosenka nadana w holenderskiej telewizji nie wywołuje żadnego zdziwienia, nie szokuje, nie ma rzucania butelkami, kamieniami, a przede wszystkim nie ma szyderczego śmiechu, który pojawiłby się w Polsce. Powinniśmy się uczyć od Holendrów rozwiązywania problemu nietolerancji i homofobii w społeczeństwie.

KS. KAZIMIERZ SOWA, publicysta katolicki, dyrektor Radia Plus
Mimo miłej dla ucha melodii, podczas słuchania tej piosenki towarzyszył mi coraz większy smutek. Żal mi chłopca i złożonej z maluchów publiczności zwyczajnie wykorzystanych do promocji homoseksualizmu.

KINGA DUNIN, publicystka i pisarka
Mamy okazję się przekonać, jak powinna wyglądać działalność misyjna telewizji, której w Polsce zdecydowanie brakuje. Przełamywanie uprzedzeń w wieku dziecięcym, jak to ma miejsce w programie, jest szczególnie ważne.

JAN POSPIESZALSKI, muzyk i publicysta
U nas dwunastolatek śpiewający o tym, że obaj tatusiowie troszczą się o niego jak nikt i dlatego układa im się dobrze, wzbudzałby salwy śmiechu. Ale jakiś wszechogarniający smutek bije z tej sceny.

MAGDALENA ŚRODA, filozof i publicystka
Piosenka opowiada o miłości. To, że łączy ona dwóch ojców i ich adoptowanego syna, nie oburza mnie zupełnie.

BOGUSŁAW SONIK, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PO
Program w telewizji holenderskiej jest przykładem konsekwentnej próby budowy "nowej cywilizacji" wypranej z wszelkich wartości, norm i tradycji.

KONRAD SZYMAŃSKI, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS
Mam nadzieję, że takie eksperymenty społeczne nie będą w Polsce prowadzone i nie sądzę, żeby Polacy sobie tego życzyli.