Balet to nie przyszłość

Beata Książkiewicz, dyrektor Szkoły Tańca i Baletu "Fouette" w Poznaniu

Zainteresowanie baletem utrzymuje się raczej na stałym poziomie. W minionych dziesięciu latach nie zauważyłam drastycznego spadku zainteresowania klasyczną formą tańca, ale też nie widzę, by dzisiejsza moda na tańczenie wpływała na większe zaciekawienie baletem. W Polsce poziom wiedzy o tańcach klasycznych ogólnie jest bardzo mały. Wśród dzieci uczących się w mojej szkole większość jest z rodzin inteligenckich. Rodzice tych maluchów nie wiążą jednak z baletem przyszłości swoich pociech. Traktują go jako jedno z zajęć ruchowych, jak tenis czy jazda konna. Tymczasem balet rozwija wrażliwość muzyczną, zamiłowanie do teatru, kształtuje zachowania sceniczne, uczy dyscypliny. Ludzie o tym nie wiedzą. Rodzice zapisują dziewczynki na balet po obejrzeniu np. bajeczki "Dziadek do orzechów" z laleczką Barbie w roli głównej. Często nie wytrzymują systematycznej pracy nawet przez rok. Ogromna rotacja dzieci w najmłodszych grupach powoduje niepewność budżetową, trudno przewidzieć, ile chętnych przejdzie do następnej klasy. Psują rynek prywatne szkoły, które zatrudniają nauczycieli tańca bez przygotowania pedagogicznego, bez znajomości anatomii ludzkiego ciała. Trafiające do mnie dzieci z takich szkół mają np. przerosty mięśniowe. Branie pod opiekę maluszków wymaga przygotowania, wiedzy i odpowiedzialności.