Saddam nie zasłużył na miano męczennika

Baki Tezcan, profesor historii Bliskiego Wschodu, wykładowca Uniwersytetu w Princeton

Z całą pewnością Saddam Husajn jest wi nien i tych zbrodni, za które został skazany, i tych, za które nie zdążył odpowiedzieć: za masakrę mieszkańców wioski Dudżail czy za chemiczny atak na Halabdżę. I należy mu się za to kara. Podczas procesu oburzała mnie postawa Stanów Zjednoczonych. Amerykanie od dziesięcioleci mieli doskonałą wiedzę o wszystkich okropieństwach dokonywanych przez Saddama. Kiedy w latach 80. Waszyngton wspierał Irak w wojnie z Iranem, bo potrzebował sojusznika, który będzie za niego nadstawiał karku, nikt nie pamiętał o zbrodniach irackiego reżimu, nikogo one nie obchodziły.

Egzekucja Saddama to najgorsza z możliwych opcji. Z kilku powodów. Po pierwsze - władze w Bagdadzie, które mówią tyle o respektowaniu praw człowieka, same dokonały spektakularnego ich pogwałcenia. Po drugie - nie wydaje mi się, aby iracki sąd, który w swoim kraju wzbudza tyle kontrowersji, był uprawniony do ferowania i wykonywania takich wyroków. I wreszcie po trzecie - powieszenie Saddama jeszcze bardziej zwiększy u sunnitów poczucie krzywdy. To jest rana, która nie zabliźni się przez najbliższe dziesięciolecia i która będzie miała przez ten czas negatywny wpływ na iracką politykę wewnętrzną. W 1999 roku Turcja o mało nie popełniła tego samego błędu, skazując na śmierć Abdullaha Ocalana, przywódcę Partii Pracujących Kurdystanu. Wyrok zamieniono jednak na dożywocie i to było mądre wyjście. Jeśli zabija się kogoś, kto jest symbolem potężnego ruchu politycznego, automatycznie robi się z niego męczennika. Saddam nie zasłużył sobie na to miano.