Kto ma dzielić unijne pieniądze na oświatę?

MEN przejęło kontrolę nad 700 mln euro z unijnych środków (w ramach programu operacyjnego "Kapitał ludzki" na lata 2007 - 2013), napisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. na zajęcia pozalekcyjne w szkołach. O tym, na co pójdą, zdecydują jednak nie samorządy, lecz podległe ministerstwu kuratoria oświaty. To wywołało burzę wśród samorządowców. Adam Sierzputowski, starosta olsztyński: - Oczywiście możemy tylko remontować szkoły, palić w piecach i sprzątać. Ale chciałbym przypomnieć ministrowi, że aby do tego ograniczyć naszą rolę, trzeba zmienić ustawę. Bo ta, na podstawie której działamy od 1990 roku, właśnie samorządom daje prawo decydowania o sprawach oświaty.

Niezadowolenia nie ukrywa też szef Związku Gmin Wiejskich Mariusz Poznański: - Jednomyślność władzy już przeżyliśmy i wiemy, że skutki mogą być opłakane. Potrzeby lokalne są bardzo różnorodne, a to można dostrzec na szczeblu samorządowym. Z Warszawy nie widać, która wiejska szkoła wymaga dofinansowania, którzy uczniowie potrzebują pomocy.Dla prezydenta Poznania i szefa Związku Miast Polskich Ryszarda Grobelnego centralne kryteria dzielenia pieniędzy z UE to zwykły "skok na kasę". - Trzeba będzie stworzyć nowe struktury, zatrudnić dodatkowych ludzi. W samorządach już takie struktury działają. Zawiłe procedury wypłacania pieniędzy dzieciom i młodzieży jeszcze się wydłużą. Już teraz - kiedy zajmują się tym samorządy - zdarza się np., że uczniowie nie dostają na czas wyprawek szkolnych. Co się będzie działo, kiedy pieniądze zacznie wypłacać centrala? - pyta Grobelny. O tym, że rozdzielanie środków przez kuratorów według centralnie ustalonych kryteriów to dobry pomysł, jest przekonany podkarpacki wicekurator oświaty Jerzy Cypryś. - Do tej pory kuratoria oświaty były pozbawione kompetencji finansowych. Wreszcie będą mogły nie tylko mówić, ale i działać. A samorządy wcale przez to nie stracą. Przeciwnie - mogą tylko zyskać. Kuratorium może przecież realizować szersze programy edukacyjne, a nie tylko te służące jednej gminie - ocenia.