Radosne perypetie dziesięciolatka

Film Luca Bessona to prościutka bajeczka dla najmłodszych. Skrzy się kolorami, a wszystkie Minimki są milusie i słodziutkie, aż ma się ochotę je przytulić. Jednak filmowi brakuje oryginalności. Artur (Freddy Highmore) mieszka z babcią (Mia Farrow). Bardzo tęskni za rodzicami, którzy prawie się nim nie interesują, a babcia nie może pogodzić się ze stratą męża, który zniknął w tajemniczych okolicznościach, szukając w przydomowym ogródku garści rubinów. Na dodatek zły sąsiad chce przejąć dom babci i Artura, jeśli nie spłacą długów. Dlatego 10-letni chłopak postanawia odnaleźć szlachetne kamienie. Korzystając z zapisków dziadka, odkrywa przejście do magicznej krainy Minimków, małych elfów. Będzie musiał pomóc im pokonać strasznego Maltazarda. Na początku mamy do czynienia z fabułą z udziałem aktorów i trzeba dużej cierpliwości, by znieść sztuczność świata wykreowanego przez Bessona. Na szczęście, gdy Artur trafia do Minimków, obraz zamienia się w radosną animację komputerową, która nie odstaje od disnejowskich produkcji. Jej mankamentem są oczywiste zapożyczenia, Besson czerpie m.in. z legendy o królu Arturze i filmu "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki". Mimo to dzieci powinny być zachwycone.