Zwyczajny terapeutyczny egoizm

Opieka medyczna nie ma być wcale łatwa, lekka i przyjemna. Nie może też naruszać praw chorego ani ignorować jego potrzeb. A każdy pacjent ma prawo rosnąć i rozwijać się w taki sposób, na jaki pozwala mu jego organizm - ze wszystkimi dobrymi i złymi tego skutkami dla otoczenia. W żadnej mierze nie mogę się zgodzić, że powstrzymanie kogoś w rozwoju fizycznym tylko dla własnej wygody jest do zaakceptowania z lekarskiego punktu widzenia. Oczywiście podejście do terapii lekarskiej zmienia się wraz z rozwojem medycyny, ale jedne innowacje są dopuszczalne, a inne nie. Terapeutyczny egoizm rodziców Ashley zaliczyłbym do tej drugiej grupy. Opieka, którą jest otoczona ta dziewczynka, nie ma nic wspólnego z humanitaryzmem. W imię własnej wygody nie wolnoodbierać przecież komuś jego praw. A już na pewno nie pacjentowi albo własnemu dziecku. Miałbym na ten temat inne zdanie, gdyby rozwój tego dziecka zagrażał jego życiu, ale to przecież nie jest ten przypadek. Sprawa Ashley doprowadziła medycynę na równię pochyłą. Okazało się oto, że w opiece medycznej najważniejszy może być nie ten, kto potrzebuje opieki, ale ten, kto ją zapewnia. To stawia na głowie relacje lekarza z pacjentem. Liczy się bowiem wygoda i tak zwane dobro wspólne. Rozumiem rodziców Ashley, kiedy twierdzą, że łatwiej im będzie zadbać o nią, gdy będzie lekka i niewielkiego wzrostu, ale taka argumentacja nie może uzasadniać poddania dziecka tak drastycznej terapii.

Otmar Kloiber jest sekretarzem generalnym Światowego Stowarzyszenia Medycznego