Anke umierała w mękach

To było potworne. Anke umierała w mękach. Dignitas kłamie, obiecując, że śmierć będzie łatwa.

Pojechaliśmy z nią do tego ośrodka, bo myśleliśmy, że to będzie klinika. Kiedy tam dotarliśmy, nikt na nas nie czekał. Pokój znajdował się w budynku mieszkalnym. Był brudny, pościel na łóżku używana. Anke, która była wierząca, postawiła świeczkę, którą otrzymała od księdza. Pół godziny czekaliśmy na kobietę, która miała podać jej śmiertelny lek. Kiedy go zażyła, zaczęło się piekło. Środek był potwornie gorzki, palił żołądek, Anke wciąż krzyczała: "Ja płonę!" Niech ten kłamca Minelli nie twierdzi, że to nieprawda! Przecież go tam nie było. Nie straciła przytomności. Jej oczy były cały czas otwarte. Do dziś prześladują mnie w koszmarach. Asystentka z Dignitas była niewzruszona. Twierdziła, że jest to normą u pacjentów chorych na raka! Jak mogą więc obiecywać szybką śmierć? Na dodatek żądała od nas wyrozumiałości. Twierdziła, że przy dwóch trupach dziennie nie nadążają ze sprzątaniem. W końcu Anke umarła. Po 35 minutach męki, podczas których łapała powietrze jak ryba na piasku. Potem przyjechała policja i zabrała jej ubranie. Moja przyjaciółka leżała goła w brudnym pokoju! Zapłaciła 22 tysiące franków szwajcarskich, by zostać potraktowana jak przedmiot. Ten Minelli wyzyskuje i okrada śmiertelnie chorych ludzi! -