Kontrowersje wokół ustawy lustracyjnej

Uchwalona w październiku ub.r. ustawa lustracyjna była ostro krytykowana. Podpisując ją, prezydent zapowiedział, że jeszcze zanim zacznie obowiązywać, przedstawi projekt jej nowelizacji. Wątpliwości Lecha Kaczyńskiego budziło to, że ustawa upublicznia listę osobowych źródeł informacji (tzw. OZI) i dotyczących ich dokumentów specsłużb PRL. Wszystkich, bez względu na to, czy agent był aktywny czy nie i jak bardzo szkodliwe były jego działania. Prezydentowi nie podobało się, że osoba oskarżona o współpracę musiałaby sama w procesie cywilnym udowodnić, iż stawiane jej zarzuty nie są prawdą. Głowa państwa uznała też, że IPN nie będziew stanie wydać 400 tysiącom osób tzw. zaświadczeń o zawartości archiwów. Muszą je przedstawić osoby ubiegające się o funkcje publiczne.

Prezydencka nowelizacja przywraca oświadczenia lustracyjne składane przez funkcjonariuszy publicznych. Ich weryfikacją zajmie się nowy, prokuratorski pion IPN. Jeśli uzna oświadczenie za nieprawdziwe, będzie to udowadniał danej osobie przed sądem karnym. Proces będzie jawny, tak jak dokumenty postępowania. Obowiązywać w nim będzie domniemanie niewinności. Jawne będą również dokumenty najważniejszych osób w państwie.