Czekanie na "Adiego" Hitlera

Nowa powieść amerykańskiego pisarza Normana Mailera ma w Niemczech zapewniony sukces. Nosi tytuł "The Castle in the Forest" ("Zamek w lesie") i traktuje o Hitlerze. Gdy dwa dni temu ukazała się w USA, niemiecka krytyka rzuciła się na nią z zapałem. Tak jest zawsze, bo nic Niemców nie interesuje bardziej niż to, czy świat zamierza im kiedyś wybaczyć lata zauroczenia nazizmem. - Czy istnieje Niemiec, który by nie próbował zrozumieć Hitlera? - pyta Dieter, bohater powieści Mailera. Jemu udało się zrozumieć. Dieter jest esesmanem, który osiedlił się po wojnie w Ameryce. Na kartach powieści relacjonuje całe życie wodza Trzeciej Rzeszy. Jest w powieści wiele szczegółów o kazirodczych związkach w rodzinie późniejszego Führera. Nic dziwnego, że "Adi", Adolf Hitler, był psychopatą. "Uwalnia to od winy nie tylko niemiecki naród, ale i samego Führera" - pisze "Der Spiegel", krytykując takie stawianie sprawy. A "Die Welt" pyta, czy 84-letni pisarz ma wszystkie klepki w porządku. Takie recenzjezapewnią powieści powodzenie. Zainteresowaniem będzie się też na pewno cieszyć przygotowywana do druku książka "Hitler Familliengeheimnis" ("Rodzinne sekrety Hitlera"). Jej autor usiłuje dociec, czy Hitler miał syna z poznaną w czasie I wojny światowej Francuzką. Ale pokazywana w niemieckich kinach komedia "Mein Führer" nie zachwyca widzów. Dziesiątki portretów Hitlera można będzie od piątku zobaczyć w Niemieckim Muzeum Historii w Berlinie na wystawie "Sztuka i propaganda w sporze pomiędzy narodami w latach 1930 - 1945". Portrety Hitlera sąsiadują z wizerunkami Stalina, Mussoliniego i... Roosevelta. Autorzy chcą pokazać, jak sztuka służyła polityce w trzech totalitaryzmach i w USA, gdzie artyści wspierali rooseveltowski New Deal. - Nie chodzi nam o relatywizację historii ani jakiekolwiek porównania - zapewniał wczoraj dyrektor muzeum Hans Ottomeyer. Nie wszyscy są tego samego zdania.