Powiedzieli

Brakuje rutyny

To było super. Adam jest wielki. Szkoda tylko, że innym naszym skoczkom nie powiodło się tak jak jemu i mnie. W szatni z Adamem widzieliśmy się tylko przez chwilę. Ja już się ubierałem, on dopiero szedł na rozgrzewkę. W pierwszej serii znokautował rywali swoim skokiem, ale w drugiej musiał walczyć do końca, bo nie ma takiej przewagi, której nie dałoby się stracić. Ja na tak wielkie sukcesy muszę jeszcze poczekać. Idę pomalutku do przodu. Najbardziej brakuje rutyny i obycia w takich zawodach, ale w tym sezonie udaje mi się już nie zawodzić wtedy, kiedy stawka jest największa.

Kamil Stoch

Mała niespodzianka

Po pierwszej serii nerwowo patrzyliśmy w niebo. Skok Adama był bliski ideału, ale załamanie pogody cały czas wisiało w powietrzu. Bardzo się baliśmy, że przyjdzie wiatr i powywraca w drugiej serii wyniki do góry nogami. Nie obawiałem się powtórki z dużej skoczni, oczekiwałem konkursu ze spokojem. Jeszcze przed ostatnim treningiem przygotowaliśmy małą niespodziankę, jeśli chodzi o smarowanie nart, ale szczegóły zatrzymamy w tajemnicy. Dostaliśmy coś nowego z firmy Start, od której bierzemy smary. Testowaliśmy ten specyfik już od czwartku, ale pogoda się zmieniała i nie było pewne, czy w sobotę smar zadziała podobnie. Zaryzykowaliśmy i zdało egzamin. Szybkość na progu znacznie wzrosła. Czy Adam będzie bronił tytułu za dwa lata w Libercu? Chyba nawet nie warto na ten temat dyskutować, skoro słyszałem, że chce wystartować na następnych igrzyskach w 2010 w Vancouver.

Łukasz Kruczek drugi trener kadry

Szkoda straconych lat

Medale Adama smakują teraz zupełnie inaczej niż wtedy, gdy byłem jego trenerem. Za wszelką cenę unikam wtrącania się do pracy Hannu Lepistoe. On ma swój mały zgrany zespół - bardzo mały, porównując do innych ekip - i sam podejmuje decyzje. Ja tylko obserwuję. Lepistoe lubi ze mną rozmawiać. Mamy podobne zdanie, opinie, więc tym chętniej się konsultujemy. Ale to tylko rady.

Złotego medalu Adama na Miyanomori byłem niemal pewien. Daleki skok treningowy nakręcił go jak trzeba. Podobnie było cztery lata temu w Predazzo: wystarczyła jedna bardzo udana próba i nagle wszystko zaskoczyło. A że warunki atmosferyczne były takie same dla wszystkich, nikt nie był w stanie zagrozić Adamowi. Tylko on skakał wybitnie, inni się męczyli. Przeciętny w sobotę Ammann był w stanie zdobyć srebro, słabo jak na siebie skaczący Morgenstern - brąz. Kiedy rozmawiałem z Lepistoe zaraz po konkursie, na moment się odkrył. Na moje gratulacje skrzywił się i powiedział: Powinny być dwa medale. Widać, że zadra po czwartym miejscu na dużej skoczni ciągle w nim siedzi.

Szkoda tylko tych dwóch ostatnich lat, szkoda mistrzostw w Oberstdorfie i igrzysk w Turynie. Nie nawiązuję do pracy Heinza Kuttina, choć - jak widać - sztuka trenerska ma duże znaczenie w tych manewrach, które towarzyszą walce o medale. To jednak trzeba potrafić, musi być ktoś, kto nawet wybitnego zawodnika wyprowadzi na szczyt. Nie chcę porównywać Kuttina i Lepistoe. Kuttin to był w zasadzie nie trener, tylko raczej instruktor, który zaczyna się dopiero uczyć tego fachu. Gdy przekazywałem mu kadrę, prosto z konferencji prasowej leciał do Innsbrucku zdać egzamin instruktorski. Ale to dawne dzieje. Heinz to jeszcze młody chłopak. Ma zadatki na bardzo dobrego trenera, ale nie był jeszcze gotowy do szlifowania diamentów.

Apoloniusz Tajner prezes PZN