Tajemnice kuchni

Rz: Uśmiech od ucha do ucha. Jest pani zadowolona?

Otylia Jędrzejczak: Zadowolona to bym była, gdybym popłynęła w czasie 4.00. Żartuję, oczywiście.

Laure Manaudou uciekła pani na początku za daleko. Nie można było szybciej rzucić się w pościg?

Wiedziałam, że nie mogę zacząć tak szybko jak Francuzka. To byłaby głupota, bo straciłabym za dużo sił i zabrakłoby ich w końcówce. Nie jestem jeszcze na tyle dobra w tej konkurencji, żeby wyrywać do przodu i nie myśleć o tym, czy starczy mi powietrza w płucach.

Jest pani skromna. Rekord życiowy i rekord Polski poprawiony o 1,5 sekundy, trzeci czas w historii tego wyścigu, a pani mówi, że nie jest za dobra...

Po prostu nie mam wystarczającego doświadczenia, ponieważ 400 metrów rzadko pływałam na mistrzowskich imprezach. Ostatnio na igrzyskach w Atenach trzy lata temu. Nie mogłam za dużo ryzykować. Wiedziałam, że Laure mi ucieknie, a moim zadaniem będzie pilnowanie pozostałych dziewczyn. Na początku było więc wolno, potem coraz szybciej i lepiej. Zabrakło trochę metrów - może wtedy byłoby jeszczelepiej? Ale i tak jestem zadowolona, bo mam srebro w konkurencji, która nie była dla mnie najważniejsza.

Paweł Słomiński też miał trochę pretensji, że zaczęła pani za wolno...

Wiem, on mówi, że gdybym od początku trzymała się za plecami Laure, to można było pomyśleć o złotym medalu. Ale to tylko domysły. Gdyby babka miała wąsy... Przekonałam się jednak, że Manaudou jest zawodniczką, z którą można wygrać w tej konkurencji.

W końcówce wyścigu zostało pani dużo sił?

Nie powiem, bo przyznałabym się, w jakiej jestem formie. A chciałabym, żeby dla wszystkich do końca pozostało to tajemnicą. Przypomnę, że ostatni wyścig będzie dla mnie najważniejszy - na 200 metrów delfinem. Niestety znowu dostałam od firmy Diana niedopasowany kostium. Jest o trzy centymetry węższy od poprzedniego. Nie powiem, ile osób pomagało mi go włożyć. Bałam się, że w tej ciasnocie podczas wyścigu zacznę się dusić, ale nic złego się nie stało.

Trener mówi, że nigdy nie pływała pani na treningach przed mistrzostwami tak szybko jak teraz. Znaczy forma jest?

A to niedobry pan trener. Muszę z nim poważnie porozmawiać, żeby nie ujawniał tajemnic naszej kuchni.

Przed mistrzostwami zakładała pani, że na 400 metrów kraulem będzie najtrudniej zdobyć medal?

Nigdy nie myślę o medalach, które powinnam zdobyć. Chcę tylko popłynąć jak najszybciej, a jeśli zrobię to lepiej niż rywalki, wtedy może uda się stanąć na podium. Dzisiejszy wyścig miał być sprawdzianem, jak się czuję w wodzie. No i wyszło na to, że dobrze się czuję. 400 metrów to poważna konkurencja. Płynie się długo i w trakcie wyścigu można pięć razy umrzeć, bo kryzysy często się zdarzają. Mnie udało się ich uniknąć.

Czy ten wynik podbuduje panią przed kolejnymi startami?

Nie wiem, zobaczymy. Może po tym wyścigu będę się czuła jak dętka, z której uszło powietrze? Nie przypuszczam, ale wypadki chodzą po ludziach.

Wszystkie złe duchy odleciały?

Odpowiem na to pytanie po mistrzostwach. rozmawiał w Melbourne Krzysztof Guzowski