Prezydent może ogłosić nowe wybory i nie będzie to zamach stanu

 W świetle prawa Wiktor Juszczenko ma słabe podstawy, aby rozwiązać Radę Najwyższą. Ale stoi przed poważnym problemem natury moralnej. Koalicja Partii Regionów, socjalistów i komunistów za wszelką cenę stara się zyskać dodatkowe głosy w parlamencie. W tym celu zastrasza lub przekupuje deputowanych. I choć to nie tajemnica, to w sądzie trudno byłoby to udowodnić. Jak tak dalej pójdzie, za kilka miesięcy może się okazać, że koalicja może już liczyć na wymarzone 300 głosów i jest w stanie obalić weto prezydenta. Zwolennicy prorosyjskiego premiera Janukowycza mogą też wpaść na pomysł, by zmienić konstytucję i zlikwidować urząd prezydenta. Myślę więc, że prezydent Juszczenko nie ma innego wyjścia: musi rozwiązać parlament. Prezydent jako gwarant konstytucji ma prawo zdecydować się na taki krok. Skrócenie kadencji Rady Najwyższej nie jestżadnym zamachem stanu, jak twierdzą zwolennicy obecnego rządu. Otoczenie Juszczenki nie planuje bowiem zastąpienia parlamentu Komitetem Ocalenia Narodowego (istniał podczas pomarańczowej rewolucji - przyp. red.). Za dwa miesiące odbyłyby się kolejne, normalne wybory. Protesty antyrządowej opozycji należy traktować bardzo poważnie. Myślę, że jej przywódcy zdołaliby wyprowadzić na ulice setki tysięcy ludzi. Rozmawiałem z mieszkańcami Kijowa, którzy twierdzą, że jeśli zajdzie potrzeba, znowu wyjdą na Majdan. Opozycji sprzyja również to, że kierowany przez Janukowycza gabinet traci poparcie, ponieważ nie realizuje obietnic wyborczych i nie wdraża reform. Za to drastycznie podwyższa stawki za usługi komunalne. not. ta.s.

Myrosław Popowycz to bardzo znany ukraiński filozof i członek społecznej Rady Konsultacyjnej przy prezydencie Juszczence