Była żona bez prawa do zamrożonych embrionów

Europejski Trybunał Praw Człowieka postanowił: była żona nie może dysponować zamrożonym embrionem, o ile potencjalny ojciec nie chce mieć dziecka. 35-letnia Natalie Evans chciała mieć dziecko w 2000 r. Niestety, okazało się, że grozi jej rak jajnika. Dokonano więc zapłodnienia in vitro, nasienia dostarczył jej ówczesny narzeczony Howard Johnston. W 2001 r. powstało sześć embrionów, które zostały zamrożone. A wkrótce potem pani Evans poddana została operacji wycięcia jajników, co oznacza, że już nie będzie mogła mieć dzieci. Wkrótce jednak Howard Johnston i Natalie Evans rozstali się, a były partner pani Evans wycofał zgodę na odmrożenie embrionów. Twierdził, że nie zamierza mieć dziecka, ponieważ nie chce mieć problemów - ani finansowych, ani emocjonalnych - jako ojciec, którym wcale nie chce być. Natalie Evans dziecko mieć pragnęła, a wykorzystanie zamrożonych embrionów okazało się jedyną jej szansą. Wystąpiła więc do sądu. Twierdziła, że ma prawo do posiadania rodziny, a więc i dzieci, a faktyczny zakaz posiadania dziecka jest rodzajem dyskryminacji. Dowodziła też, że embriony mają prawo do życia.Brytyjskie sądy, a potem Europejski Trybunał Praw Człowieka, odrzuciły jej wniosek, powołując się na brytyjskie prawo. Zgodnie z tymi przepisami oboje partnerzy równoprawnie decydują o losie embrionów pojawiających się w efekcie zapłodnienia in vitro. Wczorajsza decyzja 17 sędziów Wielkiej Izby Trybunału była odpowiedzią na apelację pani Evans. Sędziowie uznali, że chociaż bardzo jej współczują, to jednak decyzja musi być jednoznaczna: nie zaszło ani pogwałcenie czyjegokolwiek prawa do życia, ani też prawa Natalie Evans do posiadania rodziny. Nie można również mówić o jakiejkolwiek dyskryminacji. - Bardzo trudno mi zaakceptować fakt, że embriony zostaną teraz zniszczone, a ja nigdy nie zostanę matką - mówiła zdenerwowana Natalie. Zapytana, czy będzie jeszcze raz prosić byłego narzeczonego o przemyślenie decyzji, odparła, że już go o to prosiła - bezskutecznie. Kolejny raz błagać nie będzie. Jej adwokat Muiris Lyons wyraził ubolewanie, że "prawo zapobiegło osiągnięciu prostego celu" przez jego klientkę. Pan Johnston sprawę skomentował krótko: - Przeważył zdrowy rozsądek. p.k., reuters, ap