Komentarze
prof. Israel Gutman, instytut Yad Vashem w Jerozolimie

Wierzę w wolność słowa, w to, że każdy powinien mieć prawo, żeby mówić głośno to, co uważa. Z drugiej strony obecnie wielu ludzi zasłania się "wolnością słowa", żeby głosić straszliwe kłamstwa. Dlatego uważam, że wprowadzenie zakazu negowania ludobójstwa jest zasadne. Pisanie negacjonistycznych książek czy artykułów jest wyjątkowo niebezpieczne. Wytwarza dobrze nam znany klimat nienawiści. Dotyczy to nie tylko neonazistów, ale także nastawionych negatywnie do Żydów społeczności muzułmańskich. Nie powinno się również wrzucać do jednego worka Holokaustu i innych zbrodni, do których doszło na przestrzeni dziejów. Zagłada Żydów była bowiem czymś zupełnie wyjątkowym w historii świata.

prof. Andrzej Chojnowski, Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego

Wśród historyków podobne pomysły wzbudzają od dawna spore kontrowersje. Wprowadzanie tego rodzaju ograniczeń nie służy bowiem wolności badań naukowych. To, że pojawiają się takie pomysły, świadczy jednak o tym, że problem istnieje. Ale czy powinno się z tego powodu wsadzać do więzienia? Mamy kazus brytyjskiego historyka Davida Irvinga, który trafił do austriackiego więzienia. Głosi on rozmaite tezy tylko po to, żeby wzbudzić kontrowersje. Wprowadzanie takich przepisów może więc stworzyć kolejnych "męczenników". To, że nie ma mowy o tym, by ścigać ludzi negujących ludobójstwo komunistyczne, wypływa z faktu, że po prostu nie istnieje ono w świadomości zachodnich Europejczyków.