Komentarze
Władimir Chuprow, Greenpeace Rosja

Rosyjskie organizacje ekologiczne są bardzo zaniepokojone nowym projektem władz. Sporządziliśmy ostatnio raport dotyczący skutków awarii elektrowni atomowych w Rosji w ostatnich 50 latach. Dziesiątki tysięcy ludzi zginęło lub zostało napromieniowanych. Nie wspominając o szkodach dla środowiska naturalnego. A i tak opieraliśmy się wyłącznie na oficjalnych danych. Naszym zdaniem projekt ma wyłącznie polityczne uzasadnienie, nie przyniesie bowiem korzyści ani ekonomicznych, ani tym bardziej społecznych. Oficjalnie ma być żyłą złota dla gospodarki energetycznej kraju. Jednak ryzyko, jakie za sobą pociąga, zdecydowanie przewyższa obiecane przez władze korzyści. Koszt budowy elektrowni pływającej jest trzykrotnie wyższy od budowy elektrowni lądowej. Technologia na statku jest bardzo wrażliwa na warunki atmosferyczne, a pływająca elektrownia ma wzbogacać aż 20 procent uranu więcej niż lądowa, co również zwiększa niebezpieczeństwo jej awarii. Obawiamy się także zagrożenia terrorystycznego, statek-elektrownia będzie bowiem łatwym celem ataku dla grup terrorystycznych, które będą chciały zdobyć i wykorzystać uran.
not. m.ok.

dr Stanisław Latek, rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki

To, co budują Rosjanie, to małe reaktory atomowe, które są umieszczone na statkach. Reaktory będą zaopatrywały w energię elektryczną i ewentualnie ciepło słabo zaludnione obszary północy Rosji. Przewidziano także eksport tych małych reaktorów atomowych do krajów Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. W niektórych z nich, oprócz zaopatrywania w energię, będą mogły służyć także do odsalania wody morskiej. Rosjanie prawdopodobnie zastosowali sprawdzoną technologię stosowaną w reaktorach instalowanych już od dawna na okrętach podwodnych. Pływające elektrownie atomowe muszą jednak spełniać międzynarodowe standardy bezpieczeństwa.
not. kru