Jelena Dementiewa

Była pani blisko doprowadzenia do trzeciego seta. Czego zabrakło w decydujących chwilach?

Jelena Dementiewa Czasu na przygotowanie się do wielkiej gry. Przecież to mój pierwszy poważny mecz po wyleczeniu pękniętych żeber. Przez to zmarnowałam kilka szans na początku tie-breaka. Gdy spojrzałam na drabinkę turniejową, wiedziałam, co mnie czeka. Zmierzyć się z Venus już w drugiej rundzie... Bardzo się cieszę, że siostry Williams wróciły na kort, ale wolę, gdy są rozstawione, żebym nie wpadała na nie tak wcześnie. Dawno już nie grałam z równie silną rywalką. W pierwszym secie nie pozwoliła mi na nic. Dopiero potem udało mi się wciągnąć ją w dłuższe wymiany.

Za późno?

Żałuję tego, co się stało na początku meczu. Przegrywać 0:5 to naprawdę nie przystoi. Zapamiętam jednak nie błędy, ale walkę z drugiego seta. To było mocne wejście w sezon, a pewności siebie nigdy za wiele.

Jakie ma pani plany na następne dni?

Jadę do Berlina. Turniej zaczyna się w poniedziałek, będę miała dwa dni na spokojny trening.