Zbyt mało ulicznych rzeźb

Nieopodal ul. Karowej stoi Bolesław Prus, u zbiegu Floriańskiej i Kłopotowskiego - pięciu ulicznych grajków, przy rondzie de Gaulle'a sztuczna palma, a na uniwersyteckiej ławce z indeksem w ręku odpoczywa student - takich przykładów ulicznych rzeźb w stolicy niestety nadal jest jak na lekarstwo. - Na próżno szukać u nas współczesnych, niewielkich i pozbawionych patosu prac - ubolewają rzeźbiarze i architekci. Warszawa, w której przykładysztuki w przestrzeni można zliczyć na palcach jednej ręki, zostaje daleko w tyle nie tylko za światowymi metropoliami takimi jak Berlin, ale i np. Wrocławiem z krasnalami, Łodzią z Julianem Tuwimem i Arturem Rubinsteinem czy Toruniem z psem profesora Filutka. Lukę tę po części mogą wypełnić tak zwane meble uliczne czyli np. nowoczesne przystanki. Designerskich projektów architektury użytkowej nie brakuje, gorzej z ich wcieleniem w życie. ¦