W latach 90. każdy, kto chciał kupić węgiel, był na wagę złota. Odbiorcy brali węgiel i płacili za niego po wielu miesiącach. Kto miał dojścia do szefów kopalń dostawał upusty w cenie
MICHAŁ WALCZAK
Andrzej Królikiewicz: Prywatny właściciel zrobi wszystko, aby znaleźć dziury, którymi węgiel wycieka. Państwo sobie z tym nie radzi
TOMASZ GRIESSGRABER/EDYTOR.NET
Eugeniusz Rejman: Za dostarczane materiały kopalnie płaciły węglem. Wartość towarów nie była wyliczana uczciwie