Trudne i żmudne zadanie konserwatorówWykopaliska w Banganarti prowadzi Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego im. Profesora Kazimierza Michałowskiego. "Rzeczpospolita" wraz z firmą Heidelberg Polska sfinansowała samochód terenowy Nissan dla misji w Banganarti.

W sezonie 2007 bardzo ważne prace wykonali konserwatorzy. W dolnym kościele znajdowały się dwa niezwykłe malowidła ścienne przedstawiające zejście Chrystusa do otchłani i świętego Sisiniosa tratującego żeńskiego demona. Malowideł tych nie można było uratować na miejscu, dlatego zostały odcięte ze ściany. To bardzo skomplikowane zadanie. Najpierw trzeba je było wzmocnić strukturalnie i zaizolować, a dopiero w dalszej kolejności założyć licowanie, zakleić powierzchnie kilkoma warstwami bibułki japońskiej, cienkiej tkaniny poliestrowej i płótna lnianego. Następnie płótna naciągnięto na blejtram i lekko naprężono. Samo odcinanie wykonano, odcinając tynk i wyjmując warstwę cegły. Problemem przy zdejmowaniu malowideł ściennych jest to, że zazwyczaj są to duże, kruche, ciężkie i nieelastyczne powierzchnie. Należy tak dobrać metody licowania i odcinania, aby w efekcie nie uzyskać kupki gruzu, lecz zdjęte malowidło, które można następnie poddawać dalszym zabiegom konserwatorskim. Po odcięciu malowideł ścianą odbudowano.

Dzieła trafią do Polski, gdzie będą poddane konserwacji, a potem przez rok lub dwa eksponowane. Dzisiaj odkopanie i uratowanie to jedyna droga tego rodzaju dzieł do europejskich muzeów. Prawo ekspozycji w galeriach europejskich przez rok czy dwa jest swego rodzaju zapłatą za konserwację dzieła. ¦