Luz‚ wygolona głowa i mocno rozpięta‚ zawsze różowa koszula - to styl trzydziestolatka z Australii, Bena Glaetzera.

 Choć tak naprawdę wyznacznikiem jego stylu są wina‚ które stworzył. Zaczął niedawno: zaledwie przed sześcioma laty przejął od ojca 20-hektarową winnicę w australijskiej Barossie. Z ojcem dalej pracują zresztą razem.

Skończył jedną z najbardziej prestiżowych szkół enologicznych na świecie w adelajdzkim Roseworthy. Podobnie jak jego rodzice. Jak niemal wszyscy winiarze z Barossie, jest dalekim potomkiem niemieckich osadników.

Już pierwsze wino pod rodzinną marką Gleatzera - Shiraz AMON-Ra - okazało się bombą‚ która wybuchła w rękach światowym winomanom. Winem bez żadnych niemal defektów‚ które największy krytyk winiarski Robert Parker ocenił na prawie 100 punktów. W stupunktowej skali. Z następnymi rocznikami było podobnie. W zeszłym tygodniu przez trzy dni Ben Glaetzer gościł w Polsce.