Luksemburg broni swego raju

Na czerwcowej sesji rady ministrów finansów Unii Luksemburg zawetował reformę poboru VAT od usług elektronicznych i łączności, bo chce zachować własną atrakcyjność podatkową.

Premier i minister finansów Wielkiego Księstwa Jean-Claude Juncker oświadczył, że nie może zaakceptować propozycji Komisji dotyczącej zreformowaniu poboru podatku.

Sprawa upadła, bo w sprawach podatkowych wymagana jest zgoda wszystkich 27 ministrów.

Komisja Europejska już w 2004 roku zaproponowała, by od nowych usług świadczonych na odległość pobierać VAT w kraju zamieszkania konsumenta, a nie w kraju powstania usługi. Była to reakcja Brukseli na rozwój handlu elektronicznego i telewizji satelitarnej.

Większość krajów Unii popiera propozycję Komisji, bo mają już dość przenoszenia się usługodawców najczęściej do Luksemburga, gdzie VAT wynosi 15 proc. (dopuszczalne minimum w Unii) wobec 19 proc. Niemczech, 19,6 proc. we Francji, 21 proc. w Belgii, 22 proc. w Polsce czy 25 w Danii. Z Luksemburga świadczą zatem usługi dla Unii amerykańscy operatorzy AOL, Apple czy Skype, bardzo popularne w Niemczech kodowane kanały telewizyjne grupy RTL. Reformie podatkowej sprzeciwia się Wielkie Księstwo, bo jego wpływy z tego tytułu wynoszą rocznie 220 mln euro, nie licząc nowych miejsc pracy.

Według źródeł europejskich, Luksemburg mógłby przystać na kompromis w sprawie usług świadczonych dla firm, gdzie wpływy do budżetu są nikłe, bo VAT podlega i tak zwrotowi. Nie zgadza się natomiast na zmiany w VAT od konsumentów.

Z kolei Wielka Brytania, Szwecja i Dania nie zgadzają się na rozdzielanie usług dla firm i usług dla konsumentów. Francji zależy na kontrolowaniu deklaracji podatkowych w innym kraju, np. aby mogła sprawdzać, czy VAT deklarowany przez RTL w Luksemburgu odpowiada rzeczywistej liczbie abonentów we Francji. Niemcy do dawna blokowały tę reformę, bo inne kraje nie chciały zgodzić się na eksperymentalną metodę walki z oszustwami podatkowymi, ocenianymi przez Berlin na 4,5 mld euro rocznie.