W Warszawie i tak buduje się za mało
Konrad Majszyk, dziennikarz "Rzeczpospolitej"

Czy ktoś w mieście oszalał, planując tyle remontów w tym samym czasie? Odpowiadam: I tak buduje się za mało. Żeby zlikwidować przepaść między Warszawą a stolicami zachodniej Europy, trzeba rozkopać jąwzdłuż i wszerz. Po latach zastoju niech jak najszybciej ruszą budowy drugiej linii metra i obwodnicy ekspresowej. Kto z powodu korków boi się inwestycji, ten godzi się na Warszawę w roli zaścianka UE. Ale pogodzenie się z utrudnieniami wcale nie oznacza przyzwolenia na złą organizację pracy i żółwie tempo robót. W rozkopanych Al. Jerozolimskich robotnicy kończą pracę już o godz. 18. W al. Niepodległości sprzęt budowlany częściej stoi, niż pracuje. A przy remoncie Krakowskiego Przedmieścia pojawiła się pamiątka po "specjalistach" - góra butelek po tanim winie przed Pałacem Staszica. Jednak winą za źle i długo prowadzone remonty trudno obarczać wyłącznie firmy. Problemem stolicy jest też fatalny nadzór urzędników nad inwestycjami i umowy, które nawet nie przewidują nagród za przyspieszenie prac. Jedną z estakad nad Rondem Starzyńskiego skończono pół roku przed terminem właśnie dzięki finansowej zachęcie. ¦