Wojsko się promuje - wielkie wymagania za małe pieniądze

W Ministerstwie Obrony Narodowej w Warszawie chcą zatrudnić specjalistę w Departamencie Wychowania i Promocji Obronności.

Trzeba mieć wyższe wykształcenie (preferowane kierunki to politologia, stosunki międzynarodowe, zarządzanie, komunikacja społeczna), niezbędne jest też doświadczenie w kontaktach zagranicznych i spora wiedza: znajomość ustawy o urzędzie ministra, struktury organizacyjnej Sił Zbrojnych RP, udokumentowana bardzo dobra znajomość języka angielskiego oraz obsługi komputera. Poza tym kandydat musi być komunikatywny i sprawnie organizować sobie pracę, także zespołową. I, bagatela: wyrazić zgodę na przeprowadzenie postępowania, które umożliwi mu dostęp do informacji niejawnych, takich, które stanowią tajemnicę państwową, oznaczonych klauzulą "tajne".

Co jeszcze? Pożądane są: znajomość dodatkowego języka obcego, przeszkolenie w zakresie public relations, dyspozycyjność oraz posiadane już poświadczenia bezpieczeństwa dopuszczającego do ochrony informacji niejawnych oznaczonych klauzulą "poufne". Zakres czekających go obowiązków jest szeroki, ogólnie chodzi o organizację przedsięwzięć promocyjnych za granicą i branie w nich udziału. Nie tylko jednak obowiązki związane z promocją wchodzą w grę. Zatrudniony specjalista ma też analizować doświadczenia innych państw w zakresie problematyki bezpieczeństwa i obronności oraz przyglądać się społecznemu wizerunkowi poszczególnych armii. Wśród obowiązków jest jeszcze m.in. branie udziału w przygotowywaniu programów wizyt, podróży i wystąpień przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej.

A wszystko za 2065,17 zł brutto miesięcznie, czyli jakieś 1500 zł na rękę. Zapytaliśmy w departamencie, jak wielu chętnych się zgłosiło. Okazuje się, że tłoku nie ma, ale kilku kandydatów jednak jest. Zważywszy, że przeciętna płaca brutto w Polsce jest teraz o przeszło 600 zł wyższa i aby ją otrzymać, wcale nie trzeba aż tyle umieć, doradzamy wojsku czujność.