Gdzie zniknęły nasze dwa lata?

Polskie władze uznały, że nie mają szans na przeforsowanie korzystnego dla Polski systemu liczenia głosów i podczas szczytu w Brukseli zgłosiły inną ofertę kompromisu. Z wcześniejszych konsultacji z unijnymi partnerami wynikało, że możliwe jest przedłużenie działania korzystnego dla Polski nicejskiego systemu głosowania. Po jego zakończeniu miałby wejść w życie "wzmocniony hamulec bezpieczeństwa" umożliwiający odwlekanie decyzji. Zdaniem Warszawy zawarto umowę, że korzystanie z hamulca będzie łatwiejsze, a decyzję będzie można odwlekać nawet przez dwa lata. Zarówno premier Jarosław Kaczyński, jak i minister spraw zagranicznych Anna Fotyga zapewniają, że podczas rozmów z przywódcami Unii Europejskiej ustalano wzmocnienie mechanizmu z Joaniny na dwa sposoby. Może to jednak oznaczać, że na szczycie w Brukseli Polska nie sprecyzowała jasno w decydującym momencie, iż chodzi jej o odwlekanie decyzji o dwa lata. Dlatego takie sformułowanie nie znalazło się w mandacie negocjacyjnym. Po trwających do czwartej nad ranem męczących negocjacjach polski prezydent poparł przyjęcie tego dokumentu. Zdaniem wielu unijnych polityków i ekspertów żaden kraj nie ma możliwości wprowadzania zmian do raz zawartych uzgodnień. Polska twierdzi jednak, że uzgodnienia były inne.