Modnie, tandetnie, najtaniej - częste zmiany kolekcji za kieszonkowe nastolatek

Dziś ważny jest pościg za trendem, a nie porządne ubranie. By nadążyć za modą, trzeba się ciągle przebierać. Wszystko się szybko nudzi i nakręcone klientki oczekują na kolejne nowości. Problemem bywa cena, szczególnie, że dotyczy młodych kobiet. Fast fashion - tanie kolekcje do krótkiego używania - wymyślono, by temu zaradzić.

Koncepcja jest prosta. Na Zachodzie od kilku lat funkcjonują (i to z powodzeniem) marki ubrań, które oferują tanie kolekcje krótkiego użytku. Mówiąc po prostu: dość wątpliwej jakości, stąd ich niższa cena. Ubrania takie - czego ich producenci już nie dodają - po sezonowym noszeniu się wyrzuca.

Zjawisko ciekawe, owszem, ale czy młode Polki na nie stać? Nastolatki ubierające się najczęściej w nie za drogich H & M, C & A czy Orsayu, gdy naprawdę chcą oszczędzić - wybiorą się do second handu. Czy fast fashion może to zmienić?

- Moim zdaniem fast fashion ma u nas rację bytu, ale pod warunkiem, że ceny ubrań z tych kolekcji będą rzeczywiście bardzo, ale to bardzo niskie, tak by mogły być konkurencyjne dla C & A czy H & M - ocenia projektant mody Grzegorz Kasperski. - Ważne jednak, by nastolatki rzeczywiście traktowały te ubrania jako fast, czyli szybkie, krótkie kolekcje, a nie zakładały ciuchów, które będą już znoszone, bo nie na tym to polega.

- Młodzi ludzie są przygotowani na takie zjawisko w modzie, rzeczywiście nastolatkom ubrania nudzą się dość szybko - przyznaje dr inż. Agata Gąsiorowska z Zakładu Psychologii Zarządzania i Zachowań Konsumenckich Politechniki Wrocławskiej. - Ale ich rodzice, którzy najczęściej płacą za ubrania dzieci, wolą raczej inwestować w nie raz a dobrze. Dlatego na fast fashion będzie stać przede wszystkim nastolatki z naprawdę sporym kieszonkowym albo te, które już same zarabiają - tłumaczy. Dodaje też, że ważna będzie rola samych marek fast fashion, by zjawisko to nie kojarzyło się z chińskimi

podkoszulkami wątpliwej jakości, a rzeczywiście ze zjawiskiem modowym. Do Polski fast fashion wstępnie planuje wprowadzić grupa Empik Media & Fashion, jednak planowane ceny ubrań nie są na razie znane. - Nie zapadły żadne konkretne decyzje w tej sprawie ani nie podpisano żadnych umów - zastrzega Magdalena Zając reprezentująca EM & F.

Firma jest zainteresowana francuską marką ubrań Jennyfer, która ma blisko 300 sklepów w Europie - nie tylko we Francji, ale też m.in. w Hiszpanii. W Polsce jej ubrania można znaleźć w niektórych outletach, gdzie sprzedawane są tańsze końcówki serii.