Nie mogę narzekać

Najbardziej cieszy mnie to, że wreszcie poprawiłem rekord życiowy. Plan na finał był inny - zacząć mocno, spokojniej rzucać w połowie konkursu, ale nie wyszło. Druga próba miała być tą najlepszą, lecz wciąż popełniam błędy techniczne i to one powodują, że nie pcham tak daleko, jak bym chciał. Nie mogę jednak narzekać: piąte miejsce na świecie, konkurs na znakomitym poziomie i w końcu dobry wynik. Do brązowego medalu było daleko, 21 m to dziś dla mnie za dużo. Kiedy poprawię technikę, to kto wie. Oczywiście myślę o starcie w Pekinie i wtedy, żartem mówiąc, odechciewa mi się myśleć o tej pracy, którą trzeba wykonać przed igrzyskami. To oczywiste, że wynik głównie zależy od ciężkiej pracy. Po sezonie wezmę sobie tylko tydzień prawdziwego urlopu, potem już trzeba powoli zaczynać przygotowania do olimpiady. W mojej konkurencji nie ma gwałtownych zmian w czołówce, na razie rządzą Amerykanie i wiadomo, kto poza nimi może zdobywać medale. Zostaję w Osace do 4 września, wciąż trenuję, przede mną jeszcze kilka startów w mityngach.