MSZ: trzy miesiące na wiadomość

Nowy system informatyczny i komunikacyjny bardzo przydałby się także Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Dziś jedyny sposób na wymianę tajnych informacji między gmachem MSZ a polskimi placówkami dyplomatycznymi (poza paroma najważniejszymi ambasadami, które z centralą łączy sieć komputerowa) to przesłanie ich zaszyfrowanej treści radiem lub pocztą dyplomatyczną. Może to zająć kilka godzin, może też kilka miesięcy, bo kurierzy bardzo rzadko pojawiają się w najbardziej oddalonych od kraju placówkach (na przykład w Korei Północnej czy Laosie). Co prawda polskie ambasady wyposażone są w telefony i faksy szyfrujące, jednak, jak podkreślają eksperci, nie są one wystarczającym zabezpieczeniem. - Te urządzenia chronią nasze tajemnice przed dziennikarzami, ale dla szpiegów nie stanowią żadnej przeszkody - mówi nam wysoki rangą urzędnik MSZ. Zagraniczni dyplomaci już dawno przestali korzystać z podobnych rozwiązań. Kanadyjczycy do komunikacji używają szyfrowanych łącz satelitarnych. Natomiast Norwegowie w ubiegłym roku podpisali kontrakt z firmą Equant, która za 30 mln dolarów połączy 84 norweskie ambasady i konsulaty z centralą ministerstwa w Oslo.